Bergenie zamiast trawnika

Dawno temu, czyli jakieś 10 lat temu, miałam - jak wszyscy - trawnik. Nawoziłam, grabiłam, napowietrzałam, a i tak był wyliniały. Dodatkowo musiałam walczyć z mchem, bo trawnik był usytuowany od północy. Największym problemem było jednak podlewanie. Latem, gdy wszyscy podlewali ogrody (i ja też), zaczynało brakować wody w kranach. Sąsiedzi zrywali się w nocy, by podlewać trawę! Ja podjęłam radykalną decyzję: zlikwidowałam trawnik.
Zamiast trawy zasadziłam bergenie sercowate. W maju wypuszczają różowe kwiatostany o wysokości ok. 50-60 cm. Największą ozdobą są jednak liście - duże, ciemnozielone, w kształcie serca. Ziemię pomiędzy nimi wysypałam szyszkami. Bergenii nie podlewam. Bardzo ładnie zadarniły teren po trawniku (chwasty i mech praktycznie rosną). Nie chorują i są zielone nawet zimą. Co roku każdą roślinę podsypuję kompostem. Jesienią najstarsze liście brązowieją. Obrywam je dopiero wiosną. W ciągu 10 lat żadna bergenia nie zmarzła.

                                      Bergenia sercowata w miejscu dawnego trawnika



                                           Różowe kwiaty bergenii pojawiają się w maju



Bergenie są zimozielone. Jesienią, gdy zaczynają się minusowe temperatury, ich liście schylają się do ziemi. Rośliny są odporne na mrozy. Nie trzeba ich zabezpieczać na zimę


                                                             Bergenie pod śniegiem

5 komentarzy:

  1. Jestem ciekawa, czy bergenia wygrałaby walkę z podagrycznikiem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, ale warto spróbować:) U mnie bergenia wygrała walkę np. z gajowcem żółtym

      Usuń
  2. Tak sobie zaglądam tutaj od kilku lat gdy szukam informacji o roślinach. Kopalnia wiedzy tutaj. Dzięki:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też dziękuję:) I zapraszam na Niepodlewam

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaglądam tutaj bardzo często:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń