Z jednej strony mchy i porosty porastające drzewa owocowe przyczyniają się do tworzenia korzystnego mikroklimatu w sadzie czy ogrodzie. Pochłaniają rosę, mgłę, deszcz, zatrzymując wodę w ogrodzie i nie dopuszczając do wysychania drzew (także zimą). Lubią raczej środowisko czyste i ogrody, gdzie nie stosuje się chemii albo używa się jej rzadko.
Z drugiej strony zaś mech i porosty jednak niszczą drewno, choć bardzo powoli.
Porosty na jabłoni zasadzonej prawdopodobnie w latach 20. XX wieku. |
Najwięcej porostów i mchów porasta starsze drzewa owocowe, zwłaszcza jabłonie, grusze, śliwy. Mogą się osiedlić zarówno na pniach, jak i konarach. Wyglądają malowniczo, szczególnie gdy na drzewie nie ma liści.
Moim zdaniem najlepiej zachować umiar w ich usuwaniu. Trochę porostów czy mchów nie zniszczy żywego drzewa owocowego. Aby nie było ich za dużo, można stosować dwa bardzo proste sposoby.
Mchy i porosty - aby nie rosły na korze drzew owocowych:
1. Bielenie pni i grubych konarów – do tego celu używa się wapna (można kupić wapno do bielenia w Sklepie Niepodlewam). Wapno ma odczyn zasadowy, a tego ani mchy, ani porosty nie lubią i po prostu giną lub rosną gorzej.Zabieg bielenia najlepiej wykonać w październiku, a potem można go powtórzyć pod koniec zimy, czyli na przełomie lutego i marca.
Bielenie zapobiega też nadmiernemu nagrzewaniu się pni zimą, co przyczynia się do lepszego zimowania drzew.
2. Czyszczenie kory – pnie szoruje się szczotką z wodą z szarym mydłem. Ten zabieg był bardzo popularny w nowoczesnych sadach na przełomie XIX i XX wieku, czyli w czasach, gdy chemii stosowało się mało albo wcale. Zalecał go m.in. słynny polski sadownik, ogrodnik i biolog prof. Edmund Jankowski (1849-1938).
W tym zabiegu chodzi nie tylko o usuwanie mchów i porostów z drzew, ale też jajeczek, poczwarek i larw szkodników ukrytych pod korą. Czyszczenie kory można wykonywać jesienią (najlepiej w październiku) albo pod koniec zimy (w czasie większej odwilży).
Na tej starej jabłoni mech wyrósł około 2 metry nad ziemią, na martwym drewnie po ściętym konarze. |
Chyba skuszę się na "mycie" drzew wodą z szarym mydłem. Zobaczę czy faktycznie w ten sposób uda się ograniczyć szkodniki chowające się na zimę w korze drzewa.
OdpowiedzUsuńZ porostami nie mam problemu, chociaż jeden gatunek wątrobowców porasta mi ostatnio najmniej słoneczne zakątki rabat kwiatowych. Może w niego też powinnam uderzyć z wiadrem pełnym wody z dodatkiem mydła potasowego?
Póki co taką mieszankę zastosowałam do mycia szklarni.
Ogródkowi nie zaszkodzi, ale wątrobowcom - bardzo możliwe:)
OdpowiedzUsuńA porosty nie są czasem pod ochroną? https://pl.wikipedia.org/wiki/Porosty_chronione_w_Polsce
OdpowiedzUsuńTylko dziko rosnące są pod ochroną:)
OdpowiedzUsuńObecność porostów na drzewach to wskaźnik czystego powietrza, dlatego porosty obdarzam sympatią i usuwać ich NIE ZAMIERZAM!
OdpowiedzUsuńPreparaty z parafiną dla leniwych (dość drogie). Stosuję "olej liturgiczny" sama parafina + woda. Zabija również jaja szkodników na korze drzewa, dusi je bez dostępu powietrza. Problem to uzyskanie stałej konsystencji, częste i silne mieszanie.
OdpowiedzUsuńMchy i porosty nie uszkadzają drzew, a wręcz chronią je przed przegrzaniem, przesuszeniem, małymi urazami mechanicznymi i mrozem. Ich obecność w ogrodzie świadczy o dojrzałości ogrodu lub sąsiedztwie bogatszego biotopu, a w przypadku niektórych gatunków- o czystym powietrzu. To organizmy samożywne, nie pasożyty. Wyrosło na ich temat mnóstwo mitów. Wyglądają do tego malowniczo, nie ma w nich nic brzydkiego. Kto kocha sterylność w ogrodzie, ten nie kocha natury. Porost, czy mech nie są w stanie "zjeść" żywego drewna, a mogą jedynie rozłożyć trochę martwą korę lub martwą tkankę, co w niczym nie przeszkadza roślinie. Osobiście nanosiłem na swoich drzewach zmiksowane porosty, żeby zasiedliły korę i sadziłem mech tam, gdzie go nie było. Spójrzmy na stare drzewa i krzewy tam, gdzie człowiek nie macał swoimi palcami...rosną na nich mchy i porosty...Gdyby mity się sprawdzały i mchy oraz porosty powoli trawiły drewno, to nie doczekalibyśmy się żadnego pomnika przyrody...., a jednak je mamy. To dla mnie najlepszy argument.
OdpowiedzUsuńPięknie napisane:) Dziękuję!
UsuńTrochę z tą opinią się nie zgadzam .na moim 10 letnim sumaku octowej który był przepięknym okazem ogrodu zagniezdzily się porosty.było ich tak dużo że zaczęłam je usuwać z chodnika 10 m.dalej ulozonego.Nic to nie dało sumak usechl a porostu przeniosły się do ogrodu.staram się usuwać ale jest to walka z wiatrakami.Dodam że mieszkam w pobliżu lasu.Może dlatego są wszędzie.
UsuńTrochę z tą opinią się nie zgadzam .na moim 10 letnim sumaku octowej który był przepięknym okazem ogrodu zagniezdzily się porosty.było ich tak dużo że zaczęłam je usuwać z chodnika 10 m.dalej ulozonego.Nic to nie dało sumak usechl a porostu przeniosły się do ogrodu.staram się usuwać ale jest to walka z wiatrakami.Dodam że mieszkam w pobliżu lasu.Może dlatego są wszędzie.
UsuńA może sumak zamarł bo np. na trawniku, np. u sąsiada albo nawet na ulcy był stosowany środek chwastobójczy? Sumaki mają dużo odrostów...
UsuńCiekawe, bo sumaka nazywają przecież "zemsta sąsiada" i powiadają, że nie da się go wytępić...
UsuńNa koniec jesieni i potem poczytek wiosny cisne pnie i konary mospilanem. W listopadzie wapnowanie i nie mam problemu.
OdpowiedzUsuń