Translate

Oleander pospolity – dlaczego truje

Pięknie kwitnie i często ślicznie pachnie. Oleander pospolity to atrakcyjna roślina doniczkowa, ale niebezpieczna. Gdy w domu są dzieci, lepiej zrezygnować z jego uprawy.

Oleander pospolity (Nerium oleander) to krzew. W Polsce można go uprawiać wyłącznie w donicach albo oranżeriach, ponieważ nie jest odporny na duży mróz (tylko do maksymalnie minus 10 stopni Celsjusza). Bardzo często oleandry są używane do dekoracji wejścia do domu oraz tarasów, bo pięknie kwitną całe lato i często także ładnie pachną.

Oleander pospolity (Nerium oleander)

Wszystkie części oleandrów zawierają glikozydy oraz alkaloidy silnie działające m.in. na serce. Dlatego z jednej strony oleander pospolity to roślina lecznicza, ale z drugiej – trująca. Zjedzenie kwiatka czy liścia jest niebezpieczne. Objawy zatrucia to najczęściej ból brzucha, wymioty, biegunka, ból głowy, drgawki, problemy z krążeniem. ZAWSZE trzeba szukać pomocy lekarskiej. Zwykle kończy się na płukaniu żołądka.

Sok oleandrów działa też silnie na skórę – może spowodować zaczerwienienia, a nawet bąble (prawdopodobnie jednak także leczy rany, gdyż ma właściwości niszczące bakterie). Oleandry trzeba ciąć w rękawiczkach.

Bez obaw można dotykać kwiaty i liście. Wiele oleandrów często przepięknie pachnie – zapach nie ma właściwości trujących.

Zjedzenie oleandrów jest też niebezpieczne dla zwierząt. Były przypadki zatrucia koni, krów, owiec, a nawet żyrafy (oleandrem nakarmił ją zwiedzający zoo).

Do zatrucia zwierząt najczęściej dochodzi po zjedzeniu liści oleandrów.

Z czasów wojen napoleońskich znana jest historia angielskich żołnierzy dowodzonych przez księcia Wellingtona (1769-1852). Książę słynął z tego, że jego żołnierze nie mieli luksusów. Być może dlatego głodni rozpalili ognisko z drewna oleandrów, by upiec mięso. Okazało się, że mięso, przesiąknięte dymem oleandrów, stało się zatrute.

Ogólnie oleander jest niegroźny, gdy stoi nieruszany na tarasie czy przy drzwiach do domu. Nigdy jednak nie może być zabawką dla dzieci. Gdy ma się wszystkojedzącego psa, też lepiej zrezygnować z uprawy oleandrów.


Przechowywanie świeżych śliwek na zimę – przepisy z 1884 roku

Świeże śliwki całą zimę nawet w XXI wieku to rarytas. Łatwiej je zamrozić, przerobić na powidła czy sok.  Zawsze mnie intrygowało, co takiego robił kucharz króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Podczas Obiadów Czwartkowych zawsze serwował gościom świeże śliwki jak z drzewa. A to był wiek XVIII.



Historię o śliwkach usłyszałam pierwszy raz jako dziecko podczas szkolnej wycieczki w Łazienkach Królewskich w Warszawie. Z całej wycieczki zapamiętałam, że słynne Obiady Czwartkowe zawsze kończyło wniesienie na tacy trzech świeżych śliwek – bez względu na porę roku. To był taki znak bez słów, że goście powinni już sobie pójść.

Przewodnik twierdził, że śliwki pokrywano woskiem, a następnie trzymano w piwnicy. Jesienią tak zrobiłam. Przywiozłam śliwki od babci, pokryłam woskiem pszczelim i ułożyłam w chłodnej piwnicy rodziców. Zgniły po 2 tygodniach.

Odpowiedzi, jaki był sekret przechowywania świeżych śliwek królewskiego kucharza szukałam latami. Znalazłam przepisy przypadkiem w książce z 1884 roku „Kucharka szlachecka” M. z K. Marciszewskiej. I to aż dwa! Nie wypróbowałam ich, bo nie mam ani piwnicy, ani studni. Może wam się przydadzą:)

Przepis I

1. Zebrać w rękawiczkach śliwki dojrzałe lecz nie przejrzałe.
2. Oberwać ogonki.
3. Ułożyć w słoju, jedna przy drugiej (też w rękawiczkach).
4. Zawiązać pęcherzem (tu na pewno można użyć zakrętki).
5. Zanurzyć słój w studni.

Cytat: „Słój powinien być na wierzchu wody, a nie głębiej; w zimie będą zupełnie świeże śliwki”.

Przepis II

1. Kamienny garnek wyłożyć liśćmi winogron.
2. Na liściach ułożyć śliwki z ogonkami.
3. Zamknąć garnek szczelnie, aby powietrze nie dochodziło.
4. Wykopać jamę w lochu.
5. Zakopać garnek.

Po odkopaniu garnka śliwki muszą być szybko zjedzone, bo się psują. „[…] Trzeba więc w małych garnkach przechowywać, aby za jeden raz zużyły się”.

A propos

Obiady Czwartkowe to były słynne biesiady kulinarno-kulturalne. Król Stanisław August Poniatowski  (1732-1798) zapraszał na nie m.in. poetów, literatów, malarzy.

Śliwki z mojego rodzinnego sadu, Węgierki zostały wyhodowane z pestek.


Ławki ogrodowe – pomysły w różnych stylach

Ogród bez ławki, gdzie można przysiąść choć na chwilę, wydaje się pusty. Ławki zachęcają, by cieszyć się ogrodem dłużej. To miejsce do odpoczynku po pieleniu. Do czytania książki przy kawie. Do rozmów.

Ławki w moim ogrodzie ciągle są przenoszone. Wiosną jedną z nich zamieniam w stanowisko do przesadzania roślin. Gdy wpadają goście, wędrują na taras. Latem zaś zwykle stoją w leśnej części ogrodu, gdzie panuje miły chłód.

Mam ławki są z oparciami i bez oparcia. Do dłuższego siedzenia za wygodniejsze uważam te pierwsze. Ławkę bez oparcia wykorzystuję latem do uprawy pomidorów w donicach na tarasie.

Zdjęcia poniżej zrobiłam w różnych ogrodach – prywatnych i publicznych.

Z zielonym baldachimem

Taki stelaż nad ławką planuję zrobić w moim ogrodzie. Raczej nie będzie to dzikie wino, bo już mam go mnóstwo. Poza tym dzikie wino zwabia tysiące pszczół w czerwcu, czyli na kilka tygodni ławka byłaby wyłączona z użytku. Dzikie wino w tym okresie aż huczy od pszczelich robotnic.


---------------------------------------------------------------------------------------------------------

Pod drzewem

Ta ławka jest ustawiona tak, by ze środka wielkiego trawnika podziwiać ogród. Cienia jest tutaj niewiele. Czuć jednak przyjemny chłód, dzięki kropelkowemu nawadnianiu… kory drzewa (częścią systemu są m.in. plastikowe rurki widoczne z prawej strony). Nawadnianie jest nie po to, by drzewo rosło lepiej, ale bluszcz, który pnie się po korze. I rzeczywiście – rośnie pięknie.


-------------------------------------------------------------------------------------------------------

Żeliwo i osika

To moja najstarsza ławka. Ma 15 lat. Nóżki żeliwne kupiłam za parę złotych w sklepie żelaznym i przydźwigałam do domu (do dziś pamiętam, jakie były ciężkie). Deski osikowe dostałam w prezencie, a sąsiad mi je przykręcił.

Osika początkowo mi się nie podobała. Bo i kolor jakiś taki szary, i impregnatu nie chłonęła. Po latach muszę przyznać, że osika jest bardzo trwała. Ławki nie muszę chować  na zimę, a drewno ciągle wygląda tak samo (choć nie impregnuję co roku).

Żeliwo też sprawdza się bardzo dobrze. Przez 15 lat malowałam je tylko dwa razy farbą na rdzę.


-------------------------------------------------------------------------------------------------------

Bujana

Tutaj lubią się bujać i właściciele, i goście. Obok są altanka, kominek, miejsce na grilla oraz miniboisko do koszykówki. Konstrukcja zajmuje sporo miejsca, ale jest dekoracją dużego ogrodu letniskowego.


--------------------------------------------------------------------------------------------------------

Pień drzewa

Takie ławki są bardzo malownicze i całkiem wygodne, by przysiąść na chwilę. Miałam podobne w swoim ogrodzie. Niestety, moje ławki miały dość krótki żywot, ponieważ drewno szybko próchniało. Nie impregnowałam ich, aby potem nadawały się do spalenia w kominku.


--------------------------------------------------------------------------------------------------------

Na betonowych podporach

Atutem tego rozwiązania jest łatwa wymiana desek, jak się zniszczą albo przestaną podobać. Poza tym nikt takiej ławki nie ukradnie.


-------------------------------------------------------------------------------------------------------

Pałacowa

Zdobne ławki rzadko pasują do ogrodów przy domach. Ta jednak stoi przy prawdziwym pałacu – w Piorunowie koło Łodzi. W tym pałacu Maria Dąbrowska pisała powieść „Noce i dnie”, gdy przyjeżdżała na wakacje. Przy pałacu jest przepiękny, zadbany, stary sad owocowy. 

Maria Dąbrowska asystowała przy drenowaniu terenu przy pałacu. Dlatego Bogumił Niechcic tak fachowo drenował w powieści „Noce i dnie”:)




Cieniowanie roślin na balkonie – agrowłóknina na upały

Czasami upał jest tak wielki, że rośliny na balkonie więdną mimo podlewania. W bardzo wysokiej temperaturze nie są bowiem w stanie przyswajać wody. Pomaga cieniowanie agrowłókniną.

Agrowłókniny są produkowane z polipropylenu, czyli tworzywa sztucznego. Przypominają wyglądem gazę. Różnią się kolorami i grubością. Wielka płachta kosztuje kilka złotych.

Do stosowania na balkonie i tarasie najlepsza jest agrowłóknina biała i cienka (tzw. wiosenna). Jest tak lekka, że można nią przykryć delikatne zioła, kwiaty czy warzywa, bez obawy, że się połamią pod jej ciężarem.

Agrowłókninę możną ciąć nożyczkami, np. pod wymiar skrzynki balkonowej. Aby nie zwiał jej wiatr, można ją przypinać, np. spinaczami do upranej bielizny.

Kwiaty w donicach cieniowane agrowłókniną. W dniu, w którym zrobiłam to zdjęcie było około 40 stopni Celsjusza. 

Agrowłóknina przepuszcza powietrze, wodę i promienie słoneczne. Te ostatnie filtruje, dlatego rośliny i donice nagrzewają się mniej, a woda wolniej paruje. Po prostu wystarczy agrowłókninę narzucić na rośliny – i gotowe.

Na moim tarasie agrowłókniną najczęściej przykrywam bazylię i ogórecznika – bo, niestety, mimo że mają wilgotną ziemię w doniczkach, w prażącym słońcu szybko więdną. Bazylia słabo się regeneruje, ogórecznik – trochę lepiej.

Z tropikalnym słońcem dobrze sobie radzą pomidory (szczególnie karłowe) i papryka w donicach. Na pewno pomaga też ich ściółkowanie (stosuję słomę). Jednak czasami je również przykrywam agrowłókniną, zwłaszcza jeśli wychodzę na cały dzień z domu, a jest prognozowany wielki upał. Gdy są wysokie, mają owoce i dużo liści, tak szybko wyparowuje z nich woda, że korzenie nie nadążają z jej pobieraniem.

Na moim tarasie używam do cieniowania agrowłókniny białej i cienkiej, tzw. wiosennej. Jest tak lekka, że nie łamie delikatnych roślin. 

Agrowłóknina na balkonie i tarasie przydaje się także do ochrony roślin przed zimnem wiosną oraz jesienią. Przykryte nią zioła, kwiaty,  warzywa są mniej narażone na szok temperaturowy w nocy i przemarznięcie.

Na zimę agrowłókniną można obwiązać górną część iglaków, róż czy wiciokrzewów rosnących w pojemnikach. Są wtedy mniej narażone na wyschnięcie.

Nawadnianie przy pomocy plastikowej butelki - ten patent też jest niezły na upały. Jednak, gdy temperatura jest ekstremalnie wysoka, rośliny w donicach nie są w stanie jej normalnie pobierać. I mimo to liście więdną.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...