Translate

Bąble na liściach porzeczki

Szpecące bąble i pęcherze  w czerwonym lub żółtym kolorze na liściach porzeczek to efekt działalności mszycy porzeczkowo-czyściecowej. Smakują jej wszystkie odmiany: czerwone, białe, czarne... Łatwo ją wytropić - wystarczy odwrócić zaatakowany liść. Na spodniej części widać żółtozielone owady, tworzące kolonie. W czerwcu ten gatunek mszycy przenosi się na innego żywiciela - czyściec. Niestety, zniekształcone liście zostają.

Objawy żerowania mszycy porzeczkowo-czyściecowej: pęcherze i wybrzuszenia przebarwiające się na czerwono i żółto

Moim zdaniem w ogrodach nie ma potrzeby chemicznego zwalczania mszycy porzeczkowo-czyściecowej. To tak jakby strzelać z armaty do wróbla. Najlepiej obserwować porzeczki i gdy tylko pojawią się pierwsze zdeformowane liście po prostu je obrywać i wyrzucać. Ja zakładam rękawice i robię to tak:




Co zrobić, gdy porzeczka jest cała w bąblach i pęcherzach? Nic, ponieważ mszycy już na niej nie ma (albo prawie nie ma) - odleciała na czyściec. Lepiej porzeczkę zasilić kompostem, żeby ją wzmocnić po inwazji. Za rok zaś trzeba pamiętać o obrywaniu pierwszych zaatakowanych liści.



Pielęgnacja tulipanów po przekwitnięciu

Po przekwitnięciu lepiej tulipanów nie ścinać. Korzystniejsze dla cebulek jest ich ogławianie poprzez urwanie słupka u nasady płatków. Dzięki temu tulipany nie tracą sił na wydanie nasion, czyli mają silniejsze, większe cebulki. Poza tym znacznie szybciej zapadają w sen zimowy.

Zabieg jest bardzo prosty. Nie potrzeba nawet sekatora. Ja robię to tak:





Urwane pręciki kompostuję. Co roku urywam ich dużo, bo w maju kwitnie w moim ogrodzie około setki tulipanów.

Dlaczego nie warto ścinać całych pędów? To proste - zielony pęd, mimo że bez kwiatu, ciągle asymiluje, tak jak liście. Odżywia więc cebulę. Ogłowienie to dla cebuli sygnał, że czas na sen zimowy. Liście i pęd stopniowo zasychają i zamierają. Trzeba je wtedy usunąć, zaś cebule wykopać (koniec czerwca lub początek lipca).

Tak wyglądają tulipany, które można wykopywać - pędy są uschnięte, w jasnobrązowym kolorze. Aby nie pomylić różnych odmian, warto je zaznaczać, gdy jeszcze kwitną, włóczkami lub sznurkami w różnych kolorach


Mam tak dużo tulipanów (w 15 odmianach), że nie jestem w stanie wykopać co roku wszystkich. Przesadzam je więc co 2-3 lata. Ze względu na to, że nie podlewam ogrodu, uśpione w ziemi cebulki nie są atakowane przez choroby grzybowe. Jeśli podlewa się ogród, warto je wykopywać co roku, bo chorują.

Cebule tulipanów najlepiej przechowywać w ciemnym, chłodnym pomieszczeniu (15-20 stopni Celsjusza). Sadzi się je we wrześniu i październiku, aby zdążyły się ukorzenić przed zimą.

A tak wyglądają tulipany z filmu powyżej, gdy kwitną:)


Czeremcha zwyczajna (pospolita) - ależ ona pachnie!

Na przełomie maja i czerwca w ogrodach kwitnie mnóstwo roślin przepięknie pachnących. Żadna jednak nie dorównuje intensywnością zapachu kwiatów czeremchy zwyczajnej (pospolitej). Jest oszałamiający, szczególnie intensywny w słoneczne dni i wieczorem.

Przypomina mi mieszankę zapachów kwiatów magnolii, jarzębiny i lilaków. Czeremcha  zasługuje, by częściej sadzić ją w ogrodach. Jest niewymagająca i znakomicie znosi cień.

Czeremcha zwyczajna (pospolita) to krzew lub drzewo do ok. 15 m wysokości. Jej ludowe nazwy: śliwa czeremcha, kocierpka, trzemcha.

Najstarsza czeremcha w moim ogrodzie ma ok. 15 lat i mierzy mniej więcej 6 m. Bardzo łatwo rozmnaża się z nasion, które przypominają czarne jagody (nie są trujące!). Dlatego wokół niej rośnie zawsze dużo jej siewek. Pozwalam im rosnąć dość swobodnie. Zaczynają kwitnąć po ok. 5 latach. By nie wyrosły na drzewa, przecinam je sekatorem.

Czeremchy nigdy nie podlewam i nie nawożę. Rośnie dosłownie na piachu. W poradnikach ogrodniczych spotkałam się z opinią, że czeremcha potrzebuje gleby próchniczej i wilgotnej - wydaje mi się to przesadą. Na pewno jednak nie jest to roślina, która będzie się dobrze czuła w pełnym słońcu. Raczej preferuje półcień i cień (ale w cieniu nie kwitnie). U mnie rośnie w północnej części ogrodu. Szczególnie lubi towarzystwo dzikich wiśni, jarzębiny i kruszyny.

Według słownika "Poznajemy zioła" Krystyny Mikołajczyk i Adama Wierzbickiego, owoce czeremchy zjadano już w epoce kamienia i brązu. W medycynie ludowej były używane jako środek moczopędny, na reumatyzm i biegunkę. Dziś wykorzystywane są do wyrobu nalewek i soku. 

Podobna do czeremchy zwyczajnej jest czeremcha amerykańska (spóźniona). Jest od niej wyższa (do 35 m wysokości), jej kwiaty słabo pachną, a owoce są czerwone.

                                    Kwiaty czeremchy są niepozorne, ale wspaniale pachną



                                           Bardzo pięknie pachną nawet pąki czeremchy!


Owoce czeremchy dojrzewają na początku sierpnia. Można z nich robić np. nalewki. Nie jest łatwo ich nazbierać, gdyż obficie owocują tylko gałęzie w miejscach nasłonecznionych, czyli znajdujące się najczęściej co najmniej kilka metrów nad ziemią.



Tutaj podaję przepis na preparat z czeremchy na kleszcze w ogrodzie:
http://niepodlewam.blogspot.com/2013/07/preparat-z-czeremchy-na-kleszcze.html


Ściółkowanie słomą

Nie ma bardziej prostego sposobu na ograniczenie rozwoju chwastów i podlewania w warzywniaku niż ściółkowanie słomą.  Atutów jest więcej: czyste, niezapiaszczone warzywa, truskawki i poziomki, szybsze nagrzewanie gleby i wzbogacenie jej w próchnicę.

Ścielące się po ziemi warzywa, takie jak pomidory karłowe, ogórki czy cukinie, są także mniej narażone na choroby grzybowe. Wyściółkowany słomą warzywniak zyskuje też na wyglądzie - wygląda na bardziej zadbany.

Słomą można ściółkować nie tylko warzywniak, ale też krzewy owocujące, jak porzeczki, borówki, agrest czy aronię. Moim zdaniem słoma jest lepsza niż tzw. żywe ściółki (z żywych roślin), gdyż nie pobiera z gleby wody, a wręcz chroni przed jej utratą, oraz jest mniej kłopotliwa - starej ściółki ze słomy nie trzeba przekopywać lecz po prostu można ułożyć na niej kolejną warstwę słomy.

Pod słomą grasują stada dżdżownic, które w naturalny sposób użyźniają i spulchniają glebę. Jedyny problem to ściółkowanie słomą świeżo posianych roślin. Przykryte słomą mogą nie wzejść. Dlatego ja robię to jak wzejdą, a do tego czasu używam włókniny do przykrycia grządek.

Jak ściółkować słomą rośliny?

1.Rodzaj słomy - nadaje się każda. Może być z żyta, pszenicy, owsa, jęczmienia, pszenżyta. Od znajomego rolnika dostaję zwykle słomę z tzw. mieszanki zbóż. Nie ma znaczenia gatunek słomy - nie musi być najlepszy. Oczywiście najlepiej, jeśli w słomie nie ma niewymłóconych nasion zbóż, bo na pewno w warzywniaku potem wzejdą. Nie używam słomy kukurydzianej, gdyż jest za gruba i nie wygląda estetycznie w roli ściółki.

2.Rozdrabnianie słomy - nie trzeba jej ciąć przed ułożeniem na ziemi (wystarczy pozginać źdźbła).

3.Grubość warstwy - rośliny, których owoce chcemy jeść prostu z krzaka, jak truskawki, poziomki, pomidory karłowe, ogórki, trzeba ściółkować grubiej, inne - cieńszą warstwą. Ze ściółkowaniem nie czekamy aż pojawią się owoce, bo wtedy trudno ułożyć słomę pomiędzy rozrośniętym roślinami.

4.Pielenie przed ściółkowaniem - przed ułożeniem słomy trzeba koniecznie usunąć chwasty. Słoma zdecydowanie ogranicza ich rozwój, ale nie na 100%.

Owoce ściółkowanych truskawek można jeść prosto z krzaków. Są one także mniej narażone na pleśnienie i szybciej dojrzewają


Tak wygląda ściółka ze słomy po roku. Można ją przekopać lub sadzić nowe rośliny bez przekopania, bo ziemia pod ściółką jest zawsze spulchniona przez dżdżownice


Słoma chroni niskie warzywa, np. sałatę roszponkę, przed zapiaszczeniem. Dzięki temu łatwiej i szybciej można ją umyć

O innych rodzajach ściółkowania piszę tutaj:
http://niepodlewam.blogspot.com/2012/11/sciokowanie-gleby.html

Mszyce na kalinie

Jej białe kwiatostany, w kształcie pomponów, są podobne do hortensji. Urok kwitnących kalin psują - niestety - mszyce, które zaczynają je atakować na początku kwitnienia. Efekt: zdeformowane, najmłodsze pędy oraz mniejsze kwiatostany. Jak pozbyć się mszyc?

Kalinę atakuje mszyca trzmielinowo-burakowa (zwana też burakową albo kalinową). Jest w kolorze czarnym, dość duża. To gatunek mszycy, który do rozwoju potrzebuje dwóch różnych gatunków roślin. Najpierw rozwija się na trzmielinie oraz kalinie, a następnie przenosi m.in. na buraki (ale smakuje jej też mnóstwo innych roślin w ogrodach, np. bób, pomidor, nasturcja).

Gdy wiosna jest ciepła, bezwietrzna, bez większego deszczu, mszyca mnoży się na potęgę, bo to idealne warunki dla niej. Najlepiej zwalczać ją tuż po zauważeniu pierwszych, czarnych kolonii.

Sposoby zwalczania mszyc:
1. Potrząsanie krzewem - to mój ulubiony sposób walki z mszycami. Zajmuje mało czasu, nic nie kosztuje i jest przyjazny dla innych, pożytecznych owadów. W warunkach naturalnych wrogiem mszyc jest silny wiatr. Gdy mszyca spadnie, nie jest w stanie wejść na krzew ponownie i ginie. Ja po prostu zakładam rękawice i potrząsam kaliną - na szczęście mszyce nie gryzą:)

Oczywiście w ten sam sposób można przetrzebić mszyce na innych krzewach, np. jaśminowcu. Nigdy jednak nie usunie się 100% kolonii. Będzie ich jednak mniej i nie wyrządzą większej szkody. Niedobitkami zajmą się owady-dapieżniki, jak skorki (szczypawki), biedronki, złotooki czy bzygi.
Nie polecam potrząsania pomidorów czy bobu, bo to zbyt łatwo je wtedy uszkodzić.

2. Deszczowanie - działa podobnie jak wiatr i potrząsanie, ale strumień wody z węża ogrodowego musi być dość silny. Też nie polecam do pomidorów, bo w ten sposób łatwo im zafundować przy okazji choroby grzybowe.

3. Obcinanie zdeformowanych pędów z koloniami mszyc - to ratunek, gdy inwazję zauważyło się zbyt późno. Następnie obcięte gałązki trzeba zniszczyć, np. wrzucić na kompost i przysypać ziemią czy trocinami.

 4. Preparaty roślinne - mszycobójcze właściwości mają wyciągi wodne np. z pokrzywy, piołunu, cebuli, czosnku. Nie zniszczą one w 100% mszyc, nawet po kilkakrotnych opryskach. Ja ich nie stosuję do krzewów, gdyż są zbyt praco- i czasochłonne.

5. Preparaty chemiczne - w sklepach jest ich mnóstwo. Nie stosuję ich. Po latach nieużywania chemii, w moim ogrodzie wytworzył się ekosystem, w którym mszyce nie są plagą. Pożerają je m.in. stada bzygów i biedronek.

Jeśli już ktoś jest zdecydowany na chemię, to warto wiedzieć, że gatunki mszyc w kolorze zielonym można łatwo zniszczyć tzw. ekologicznymi preparatami. Mszyce czarne zaś są bardziej odporne i nie każdy środek sobie z nimi poradzi.

Pierwsze kolonie mszycy na kalinie - to najlepszy okres, by przetrzebić szkodniki. Jeśli się tego nie zrobi, za kilka tygodni mszyce przeniosą się na inne gatunki roślin


 Jak w prosty sposób uniknąć mszyc na nasturcjach: CZYTAJ TUTAJ


Fiołek wonny

Nigdy nie sadziłam ani nie siałam w swoim ogrodzie fiołków wonnych (zwanych popularnie leśnymi), ale mam ich mnóstwo. Same wybierają sobie dogodne miejsca. To idealne rośliny do ogrodów leśnych i naturalnych oraz na skalniaki. 

Doskonale rosną w cieniu i półcieniu, wśród drzew oraz krzewów liściastych (obok iglaków rosną niechętnie). W moim ogrodzie świetnie też czują się od strony południowej - pasuje im zwłaszcza towarzystwo wiśni oraz szpary między kamieniami.

Fioletowe kwiaty pojawiają się w kwietniu i maju, kiedy drzewa i krzewy nie mają jeszcze w pełni rozwiniętych liści. Kwitnienie, ale już nie tak obfite, powtarzają w sierpniu. W pełnym cieniu kwitną słabo. Widziałam białą odmianę fiołka wonnego, ale uważam, że fioletowa jest ładniejsza.

Lubią żyzną ziemię, raczej wilgotną (ale ja ich nigdy nie podlewam), dobrze tolerują nawożenie popiołem z kominka (oczywiście w granicach rozsądku).

Najłatwiej je rozmnażać z płożących pędów. W moim ogrodzie rozmnażają się jednak same z nasion (w miejscu każdego kwiatka pojawia się torebka nasienna). Jeśli ktoś chciałby mieć fiołki, np. między sosnami, warto rozsypać właśnie nasiona i czekać, aż fiołki same znajdą sobie najlepsze miejsca.
 
Ekspansywność fiołków wonnych określiłabym jako średnią. Zdarza mi się wyrywać je bo np. w truskawkach ich nie toleruję. Korzenią się tak głęboko, że trudno je czasami wyrwać.

             Te fiołki wonne rosną przy ogrodzeniu między kamieniami od strony południowej


W wyjątkowym kolorze: białe fiołki wonne z delikatnymi, niebieskimi cętkami (zdjęcie zrobiłam w Parku Oliwskim w Gdańsku)  


               Torebki z nasionami pękają już w czerwcu. Fiołek bardzo łatwo wysiewa się sam.

Rozmnażanie floksów szydlastych

W pełni kwitnienia - maju i czerwcu - tworzą niesamowite, kolorowe poduszki i kaskady w ogrodzie. Floksy (płomyki) szydlaste to wyjątkowo niewymagające rośliny, doskonałe na skalniaki i obwódki. Problem może sprawiać tylko ich rozmnażanie. Sadzone w niewłaściwym terminie, trudniej lub wcale się nie przyjmują.

Jak rozmnażać floksy, żeby tak kwitły?




 1.Najlepsze terminy na rozmnażanie floksów to kwiecień/maj i sierpień. Gdy dni są najdłuższe w roku, czyli w czerwcu i lipcu, ukorzeniają się gorzej, a nawet mogą się nie przyjąć. Wykopujemy starą kępę floksów lub jej część.



2.Floksy mają drobne korzenie - trzeba uważać, żeby ich za bardzo nie uszkodzić.



3.Sadzonki - z kłębowiska starych pędów wybieramy młode, z dużą liczbą ładnych szydlastych listków i korzonków. Przygotowujemy sadzonki o długości ok. 15-20 cm (pędy można urywać ręką lub ciąć sekatorem).



4.I sadzimy - pędy należy układać poziomo, bo płytko się korzenią.



5.Ściółkowanie - floksy sadzę dość gęsto, dzięki czemu bardzo szybko tworzą poduszki kwiatów. Po sadzeniu zawsze je ściółkuję. Tutaj użyłam przekompostowanych trocin dębowych, ale może być też np. kora.



6. Resztę starych floksów wyrzucam na kompost.




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...