Translate

Stroik z gwiazdy betlejemskiej z szyszkami

Z szyszek oraz gwiazdy betlejemskiej, czyli poinsecji, łatwo zrobić stroik na Boże Narodzenie. Najlepsze są szyszki długie, np. świerku lub jodły.

Stroik z gwiazdy betlejemskiej oraz szyszek.

Przed świętami Bożego Narodzenia w sklepach jest mnóstwo niedrogich gwiazd betlejemskich. Sprzedawane są zwykle w zwykłych, czarnych, niezbyt atrakcyjnych doniczkach. I właśnie owe doniczki można zmienić w szyszkowe arcydzieła.😎

Własnoręcznie zrobiony stroik może być drobnym prezentem, czy dekoracją świątecznego stołu.

Ten pomysł na stroik bożonarodzeniowy i zdjęcia pochodzi ze Stars For Europe.

Potrzebne materiały



  • Gwiazda betlejemska w doniczce
  • Osłonka lub druga, większa doniczka (niż ta, w której gwiazda betlejemska jest posadzona)
  • Ozdobna nitka, wstążka, sznurek, tasiemka itp.
  • Szyszki – najlepiej długie, np. świerku lub jodły
  • Klej (ewentualnie)


Potrzebne materiały

Stroik z gwiazdy betlejemskiej robi się łatwo:


1.Przymocować szyszki

Szyszki przywiązać nitką, sznurkiem czy cienką wstążką do osłonki. Przyda się pomoc drugiej osoby.😎

Mocowanie szyszek ozdobną nitką.

Szyszki można też przykleić do osłonki i dopiero wtedy ozdobnie przewiązać. Tak jest łatwiej. Poza tym w tym sposobie można użyć mniejszych szyszek, np. sosnowych.

Szyszki można też przykleić.

2.Wstawić gwiazdę betlejemską

Do osłonki ozdobionej szyszkami wstawić gwiazdę betlejemską. Stroik jest gotowy.

Gotowy stroik z szyszkami i gwiazdą betlejemską

Warto wiedzieć


  • W podobny sposób można robić stroiki z gwiazdy betlejemskiej, używając innych materiałów. Zamiast szyszek to mogą być np. suszone kwiaty.


Pomysł na stroik z orzechami CZYTAJ TUTAJ


  • Gwiazdy betlejemskie (poinsecje) kwitną w czasie najkrótszych dni w roku. Najwcześniejsze odmiany zaczynają kwitnąć w październiku, a najpóźniejsze w styczniu. Prawdziwe kwiaty są niewielkie. Bajkowo kolorowe są przykwiatki, które układają się w kształt gwiazdy. 






Doniczki z kubków jednorazowych po kawie – jak zrobić

Z kubków po kawie ma wynos można zrobić doniczki do rozsady. Nadają się np. do pomidorów i papryki. Nie są trwałe – wystarczają na jeden sezon.

Z kubków po kawie na wynos można zrobić doniczki.
W jednorazowych kubeczkach jest sprzedawana kawa na wynos, np. w McDonald`s. Są zrobione z papieru i tworzywa sztucznego. Byłoby idealnie, gdyby nadawały się do kompostowania, jak niektóre talerze jednorazowe. Niestety, nie są.😐

Zamiast od razu wyrzucić do kosza, z kubeczków po kawie można zrobić małe doniczki do rozsady. Ja wykorzystuję kubki zebrane w czasie rodzinnych podróży. W ciągu roku mam nawet kilkanaście jednorazowych doniczek.😎

Myć? Niekoniecznie

Jednorazowych kubków po kawie nie trzeba myć – choć można, oczywiście. Robiłam doświadczenia z kubkami umytymi oraz nieumytymi (z resztkami kawy). Nie zauważyłam żadnej różnicy w tym, jak rozsada rośnie (lepiej lub gorzej).

Kubeczki nie muszą być umyte po kawie.

Dziurki w dniach

Kubeczki po kawie są miękkie. W dnach łatwo zrobić dziurki – używam do tego wielkiej igły do zszywania swetrów wydzierganych na drutach. Dziurki są potrzebne, by nadmiar wody mógł odpływać.

Teoretycznie dziurek w kubeczkach można nie robić. Jednak wtedy trzeba bardzo ostrożnie podlewać rozsadę. Łatwo sadzonki przelać – wtedy ich korzenie gniją.

Dziurki w dnach kubeczków można zrobić np. grubą igłą.
Podziurkowane kubeczki po kawie.

Na jedną sadzonkę

Kubki po kawie są małe. Taka pojemność wystarcza na jedną sadzonkę.

Do doniczki z kubeczka po kawie sieje się po 1-2 nasionka. Jeśli wzejdą dwa, można jedną roślinkę przesadzić do innej doniczki.

Plusem takiej rozsady jest brak konieczności pikowania.

Rozsada w doniczkach z kubeczków po kawie.

A co z wieczkami?

Wieczka od kubeczków po kawie na wynos są – niestety – tak zaprojektowane, że do niczego w ogrodzie się nie nadają. Kształt i wielkość i wielkość pasowałyby na etykiety do oznaczania grządek. Są jednak za czarne i za wypukłe, żeby na nich napisać nazwę rośliny…😬

Jak wykorzystać w ogrodzie wieczka od kubków po kawie? Nie mam pojęcia...😨

Prezenty dla ogrodnika – na różne okazje

Kto lubi rośliny, cieszy się z każdego nasionka, kwiatka, owocu, łopatki. Prezenty dla ogrodnika to sama przyjemność dawania. Oto pomysły na upominki z parapetu i ogrodu na rożne okazje.

Bywają osoby, którym bardzo trudno zrobić prezent. Bo „wszystko mają i nic nie potrzebują”. Albo oczekują prezentów kosztownych, typu diamenty i samochody. Są też tacy, którzy prezenty oddają dalej, a najbardziej cieszy ich zwrot do sklepu, gdzie były kupione…

Z ogrodnikami takiego problemu nie ma. Cieszy ich wszystko. Bo rośliny to pasja. Prezent dla ogrodnika można wyhodować własnoręcznie albo zrobić, wyhodować, no i oczywiście kupić.
Oto pomysły z życia wzięte na różne okazje.

Papryka w donicy

Tego typu prezent wręczam  przy okazji wizyt rodzinnych, imienin, urodzin i oczywiście na Dzień Matki. Co roku owocującą paprykę dostaje też kolega Złota Rączka oraz sąsiedzi.

Papryki prezentowe sadzę w koszach na śmieci z IKEA albo w małych wiaderkach.

Jak zrobić donicę z kosza na śmieci IKEA CZYTAJ TUTAJ

Papryka doniczkowa

Ciekawe nasiona

Nasiona rzadkich roślin, nietypowe odmiany warzyw, bajeczne kwiaty… - to prezent zawsze dla czasie i niekosztowny (albo własnoręcznie wyhodowany).

Torebka z nasionami ogórków chińskich (owoce mają po około metr długości) to upominek, jaki dostałam, z China Town w Chicago. Rosną świetnie.

Nasiona ogórków chińskich

Kosz owoców

Czereśnie, truskawki, winogrona, jabłka i inne owoce – takie upominki zawsze cieszą. Kosz z czereśniami, który jest na zdjęciu, znalazłam kiedyś przy furtce. Podrzuciła go sąsiadka.

Ja sąsiadom rozdaję winogrona i aronie, których zwykle mam mnóstwo.

Koszyk z czereśniami

Pomidory inne niż wszystkie

W prezencie lubię dawać pomidory z ogrodu. Zawsze wybieram odmiany nie do kupienia w sklepie czy na targu, np. białe White Beauty. Zwykle pakuję je w pudełka wyściełane wiórkami.

Prezent z białymi pomidorami.

Cebulki kwiatów

Większość kwiatów cebulowych dostałam w prezencie. Samych tulipanów mam kilkaset. Mnożą się na potęgę. Teraz to ja daję je dalej.

Cebulki kwiatowe, np. tulipanów, to zawsze mile widziany prezent.

Kwitnące storczyki

Własnoręcznie wyhodowane storczyki – cięte lub w doniczkach – wypada dać na różne okazje. Ich plusem jest to, że często kwitną zimą, gdy nie ma żadnych innych kwiatów w ogrodzie nadających się na bukiety.

Storczyk z własnej uprawy dla cioci.

Róża miniaturka

To popularny, niedrogi prezent. Róże miniaturki najlepiej kupić, a nie próbować wyhodować na parapecie. Jeśli dostanie się taki prezent, nie jest łatwo go utrzymać latami, niestety.

Na zdjęciu jest róża miniaturka, którą dostałam w prezencie. Kwiaty miała czerwone i była malutka (czary-mary producenta). Po przechowaniu urosła kilka razy większa i zakwitła na pomarańczowo.😳

Jak pielęgnować róże miniaturki CZYTAJ TUTAJ

Róża miniaturowa

Domek dla owadów

Taki prezent znalazłam pod choinką. Domek dla owadów jest teraz ozdobą ogrodu. Wprowadziły się do niego m.in. biedronki.

Domek dla owadów

Pożyteczne mikroorganizmy

To prezent z festynu. Każdy mógł sobie nalać do butelki ekologicznego preparatu do uprawy roślin (ile chciał). Preparat wzbogaca glebę w ogrodzie w pożyteczne mikroorganizmy. Ziemia staje się bardziej urodzajna.

Więcej o prezencie w postaci pożytecznych bakterii CZYTAJ TUTAJ

Pożyteczne mikroorganizmy glebowe (EM-y)

Kosz na liście

Składany kosz na liście dostałam jesienią. Jest leciutki i składa się na płasko. Bardzo pomysłowy. Do pakowania liści go nie potrzebuję, bo większość zostawiam bez grabienia.

Z kosza zrobiłam stelaż do recyklingu śmieci. Przypominam po dwa worki spinaczami do prania. Jestem z niego BARDZO zadowolona.

Kosz na liści w roli stelaża do recyklingu.

Czosnek sokólski

Dostałam go kiedyś od starszej pani w okolicach Sokółki (woj. podlaskie).  Dlatego nazwałam go czosnek sokólski. W rodzinie owej pani ten czosnek był uprawiany co najmniej od początku XX wieku.

Jest odporny na wszystko. To jeden z najlepszych prezentów, jakie kiedykolwiek dostałam.😍


Czosnek sokólski





Podstawka pod dużą donicę - z ociekacza na buty

Z ociekacza na buty można zrobić podstawkę pod dużą donicę, np. zrobioną z kastry budowlanej. Jest trwała i bardzo dobrze chroni posadzkę.

Ociekacze na buty, znane też jako maty i podkładki, można kupić w każdym hipermarkacie. Są wykonane z tworzyw sztucznych, zawsze mają krawędzie i chronią podłoże przed zalaniem wodą – jak podstawki po doniczki.😎

Ociekacz na buty jako podstawka

Na pomysł wykorzystania ociekacza na buty w roli podstawek wpadałam kilka lat temu. Bezskutecznie szukałam bowiem podstawek pod donice w rozmiarach XXL, do uprawy warzyw na zewnątrz, zrobione z prostokątnych kastr budowlanych.

Ociekacz na buty nadaje się jako podstawka do dużych donic.

Najpierw podkładałam pod wielkie donice po kilka mniejszych podstawek, tam gdzie były dziury w ich dnach. Niestety, małe podstawki często się łamały pod ciężarem ziemi.

Pewnej jesieni kupiłam ociekacz na buty do przedpokoju, żeby chronił podłogę przed błotem i wodą z topniejącego śniegu. Patrząc na poukładane buty na ociekaczu, stwierdziłam, że przecież zamiast nich może stać wielka donica. Dokupiłam więc kilka sztuk.

Dodatkową zaletą ociekaczy na buty jest cena – są znacznie tańsze od zwykłych, plastikowych podstawek pod donice. Najczęściej kosztują około 10 zł. Przewyższają je również trwałością.

Kastry budowlane

W takich kastrach budowlanych rozrabia się np. zaprawy do murowania. Gdy w dnie zrobi się dziury, zamieniają się w wielkie donice.

Są tanie – kastra budowlana wielkości jak na zdjęciu kosztuje około 20 zł. Jednocześnie są bardzo trwałe.

Kastra budowlana nadaje się na wielką donicę. 

Na fotografii warto zwrócić uwagę na dziury w dnie. To pomysł, gdy nie używałam jeszcze ociekaczy na buty w roli podstawek.

Dziury zrobiłam w dwóch grupach po trzy. Chodziło o to, by pod każdą „grupę dziur” podkładać małą podstawkę. Ten pomysł się nie sprawdził, bo zwykłe podstawki się łamały pod ciężarem ziemi.
Rozwiązanie z ociekaczem na obuwie okazało się strzałem w dziesiątkę.

Pasujący komplet

Tak wygląda kastra budowlana z podstawkę zrobioną z maty na buty. Pasują! W sklepach ogrodniczych prostokątne podstawki XXL to unikat.

Komplet: kastra budowlana jako donica i ociekacz na buty jako podstawka.
Ociekacz na obuwie bardzo dobrze chroni podłoże przed wodą. Do tego został stworzony😎


Donice na warzywa

W kastrach budowlanych uprawiam warzywa na zewnątrz (bo mam za mały warzywnik). Wiosną to np. groch, komatsuna, mizuna, rukola, rzodkiewka, sałata, szpinak. Latem zaś głównie miechunka peruwiańska, ogórek, papryka i pomidor.

Szpinak i groch uprawiane w donicy z kastry budowlanej.


Jakie warzywa nadają się do uprawy w donicach, np. na balkonie CZYTAJ TUTAJ


Łyżki drewniane – z jakiego drewna są najlepsze

Bukowe, lipowe, klonowe, topolowe – jakie drewno jest najlepsze na łyżki? Takie do jedzenia i mieszania w garnkach. Oto najlepsze gatunki drewna, sprawdzone przez wieki.

Łyżki drewniane z szuflady Niepodlewam.

Bardzo lubię używać drewnianych łyżek, łopatek, widelców w kuchni. Mam ich całą szufladę. Najstarsza moja łyżka drewniana ma około 50 lat (na zdjęciu jest na samej górze) i ciągle jest intensywnie używana.

Najwięcej mam łyżek bukowych i lipowych. Marzy mi się łyżka figowa.😍 Z jakiego drewna strugać lub kupować łyżki?

Łyżki na co dzień

Przez wieki w Polsce robiono łyżki z popularnego drewna: bukowego, jaworowego, klonowego, lipowego i topoli osiki. 

Łyszki, misy, solniczki i inne ubogich ludzi stołowe statki, są bukowe, iaworowe (jaworowe – przyp. Niepodlewam), klonowe, osowe (z topoli osiki – przyp. Niepodlewam), lipowe” – napisał słynny polski botanik ks. Krzysztof Kluk w książce „O roślinach, ich trzymaniu, rozmnożeniu i zażyciu” w 1778 roku. (pisownia oryginalna).

Obecnie najłatwiej kupić łyżki z drewna  bukowego. Za mało doceniane jest drewno osikowe – dawniej znane jako osowe i osa. Jest lekkie i mało chłonie wodę. Dlatego bywa do dziś używane – jako wióry osikowe – do krycia dachów. W postaci łyżek osika potrafi przetrwać kilka pokoleń.

Łyżka figowa

Choć dziś trudno w to uwierzyć, figi jadalne były popularne w polskich ogrodach przez setki lat. Uprawiano je nawet w gruncie! Skąd ta popularność? Nie używano ich jako bakalii, jak dziś, lecz jako lek oraz kosmetyk.

Z drewna fig strugano najlepsze łyżki i chochle, poszukiwane przez kucharzy. Łyżek figowych nie używano do jedzenia lecz do mieszania w garnkach. Drewno figowe ma mieć bowiem właściwości przyśpieszające gotowanie, zwłaszcza mięso (aby było bardziej miękkie).

Kucharz gdy miesza warzechą z figowego drewna rychło i smaczno nagotuje potrawy” – pisał o tym starym zwyczaju Józef Rostafiński w książce „Zielnik czarodziejski to jest zbiór przesądów o roślinach” z 1893 r.

I ciekawostka: kogo nie było dawniej stać na porządną, dużą łyżkę figową, wrzucał do zupy czy gotującego się mięsa gałązki figowe.


Figi owocują w polskim klimacie. Drewno nadaje się na łyżki.


Więcej ciekawostek o fidze jadalnej CZYTAJ TUTAJ 

Noże i wałki do ciasta

Jako trzonki noży za najlepsze uważano dawniej drewno brzozowe i klonowe. Walki do ciasta zaś robiono z lipy i dębu. To informacja ze wspomnianej wcześniej książki „O roślinach, ich trzymaniu, rozmnożeniu i zażyciu” z XVIII wieku.😎


Czy jałowiec wirginijski jest trujący

Jałowce wirginijskie są często sadzone w ogrodach, parkach i na tarasach. Rosną zdrowo i mają małe wymagania. To pradawany lek indiański. Są czy nie są trujące?

Jałowiec wirginijski


Jałowiec wirginijski pochodzi z Ameryki Północnej. Jest bardzo popularny w USA, ale też w Kanadzie. Sadzony jest jako krzew ozdobny i użytkowy. Z drewna jałowca wirginijskiego, które jest czerwone (zwłaszcza świeże), robione są np. budki dla ptaków i meble.

Pierwsi farmerzy amerykańscy robili z niego słupki do oznaczania swoich pól. Ten zwyczaj farmerzy przejęli od Indian, którzy oznaczali terytoria łowieckie właśnie słupkami z jałowca wirginijskiego.

Drewna z jałowca wirginijskiego nie znoszą mole. Dlatego do dziś w USA są poszukiwane szafy na ubrania, które wnętrza mają wykończone tym drewnem.

Indiański lek

Jałowiec wirginijski zawiera wiele związków nie do końca poznanych. Przez wieki Indianie z różnych plemion, m.in. Dakota, Omaha i Paunisi, robili z jego liści, szyszkojagód (popularnie zwanych owocami), kory i gałązek leki na różne dolegliwości.

Jałowiec wirginijski Indianie stosowali np. na przeziębienie, zapalenie oskrzeli, katar, reumatyzm, osłabienie, brodawki weneryczne, robaki. Jego dymem okurzano ciężko chorych i przepędzano złe moce.

Z przekazów historycznych wiadomo, że Dakotowie Teton przetrwali właśnie dzięki jałowcowi wirginijskiemu. W 1849-1850 wybuchła wśród nich epidemia cholery przywleczona z Azji. Indianie masowo umierali, bo nie działały żadne lekarstwa. Na pomysł użycia jałowca wirginijskiego, jako leku, miał wpaść wódz Czerwona Chmura. Plemię zostało uratowane, a wódz dożył sędziwego wieku.

Indianie przyrządzali leki z jałowca w różny sposób. To były inhalacje, okurzanie dymem, wywary, proszek z liści.

Ogrodowe odmiany jałowców wirginijskich są zwykle szersze niż wyższe. 


Badania współczesne

W USA właściwości jałowca wirginijskiego badano mnóstwo razy. Według danych Purdue University, szczególnie dużo tych badań było w latach 70-80. XX wieku.

Potwierdzono, że skład jałowca wirginijskiego jest skomplikowany. Odkryto, że jedną z substancji jest podofilotoksyna – współczesny składnik leków na kłykciny kończyste (tzw. brodawki weneryczne). Indianie mieli więc rację.😎

Współczesna medycyna potwierdziła też właściwości antybakteryjne i antywirusowe jałowca wirginijskiego.

Czy jałowcem wirginijskim można się zatruć, skoro ma takie właściwości? 

W USA jałowiec wirginijski jest uważany za nietoksyczny. Po zjedzeniu większej ilości mogą jednak wystąpić problemy. Według California Poison Cotrol System, to np. biegunka i wymioty nie zagrażające życiu.

W liściach jałowca wirginijskiego jest dużo olejku eterycznego, który może być przyczyną zaczerwienienia i swędzenia skóry. To oznacza, że do przycinania tego krzewu najlepiej zakładać rękawice i ubranie zakrywające nogi i ręce.

I tu ciekawostka: w stanie Missouri choinką na Boże Narodzenie bywa… jałowiec wirginijski.

Budka dla ptaków z drewna jałowca wirginijskiego. W takim domku giną bakterie i wirusy. Tego drewna  nie lubią mole. Dlatego wykorzystuje się je na szafy ubraniowe (na wewnętrzne części).

Pokarm dla zwierząt

Dziko rosnące jałowce wirginijskie są pokarmem zimowym dla zwierząt w Ameryce Północnej. Według US Forest Service (rządowej instytucji zajmującej się lasami), ich niebieskie szyszkojagody (owoce) są chętnie zjadane przez m.in. bażanty, kojoty, króliki, lisy, przepiórki, skunksy, szopy pracze, a nawet dzikie indyki.

Czy obawiać jałowca wirginijskiego? Nie. Dzieci nie powinny się jednak bawić ani gałązkami, ani owocami. Tak na wszelki wypadek.😎


Trujący cis a niegroźny jałowiec pospolity - jak odróżnić CZYTAĆ TUTAJ

Popiół drzewny – to nie tylko nawóz

Po spaleniu drewna w kominku, piecu czy ognisku zostaje popiół. To świetny, skoncentrowany nawóz. Przed wiekami popiół miał także inne zastosowania. Oto ciekawostki.

Popiół drzewny nadaje się na nawóz. Można go dodawać np. do kompostu. Przed wiekami popiół miał więcej zastosowań. 

Popiół drzewny zawiera m.in. wapń, potas, fosfor, magnez. Nadaje się na nawóz do ogrodu. Więcej CZYTAJ TUTAJ

Dawniej popiół drzewny był wykorzystywany na szerszą skalę. I to nie tylko do nawożenia roślin.😎

Potaż cenny jak złoto

Przed wiekami Polska słynęła z produkcji potażu – starożytnego nawozu. Z chemicznego punktu widzenia to zanieczyszczony węglan potasu. Wytwarzano go właśnie z popiołu drzewnego. Potaż był wykorzystywany do nawożenia pól, ale też produkcji mydła, szkła, ceramiki.

Już w XVI w. polski potaż uważany był za jeden z najlepszych na świecie. Specjalistów, którzy znali jego recepturę, na początku XVII w. zaproszono do Ameryki, aby tam się osiedlili. I oczywiście robili potaż pierwsza klasa dla amerykańskich farmerów.

Z jakiego drewna robiono podaż? Rąbek tajemnicy odsłania książka „O roślinach, ich trzymaniu, rozmnażaniu i zażyciu” z 1778 roku, którą napisał ks. Krzysztof Kluka.

Najlepszy potaż wychodził z drewna topoli osiki. Używano też leszczyny.

Potaż - starożytny nawóz, robiono m.in. z popiołu leszczyny. Jeszcze lepszy do tego celu był popiół z topoli osiki. 

Nawożenie pszenicy popiołem

Przed wiekami Polska była także potęgą w uprawie i eksporcie pszenicy. Mało znany jest fakt, że pszenica rosła tak dobrze na popiele.

Sposób nawożenia pszenicy także opisał ks. Krzysztof Kluk, w tej samej książce.

Ziarno pszenicy moczono – tuż przed siewem – w wodzie z popiołem janowca. 

Czarny proch

Wymyślili go Chińczycy. Jednym z jego tajnych składników przez wieki był popiół drzewny. W Polsce proch robiono z popiołem z kruszyny.

Do moczenia ryb

W XVIII wieku drewno olchy uważano za jedno z najlepszych na opał. W wodzie z popiołem olchy zaś moczono… sztokfisze (suszone ryby).

Węgiel drzewny z olchy zaś bardzo cenili kowale.

Kowale z dziesięcioletniey Olszyny węgle najbardziej szacuią” – można przeczytać w książce „O roślinach, ich trzymaniu, rozmnażaniu i zażyciu” z 1778 roku.

Pasta do zębów

Dziś pasty i szczoteczki do zębów z węglem można kupić w każdej drogerii. A to patent bardzo stary.

Przepis na „Proszek doskonały do zębów z Berlina” podała M. z K. Marciszewska w książce „Kucharka szlachecka” wydanej w 1884 roku. Robiono go m.in. z popiołem  z drewna lipy.

Więcej o paście do zębów z popiołem z lipy CZYTAJ TUTAJ

Zapomniana wiedza

Na początku XX w. wiedza o nawożeniu popiołem zaczęła stopniowo zanikać. W „Ogrodniku Polskim” z tego okresu pojawiały się artykuły na ten temat, ale bardziej jako ciekawostki. Polecano popiół do zasilania m.in. lilaków i tulipanów.

Najciekawszy artykuł na temat popiołu do nawożenia ukazał się w „Ogrodniku Polskim” z 1901 r. Używano wówczas popiołów trzech rodzajów: z drewna, torfu oraz węgla kamiennego. Za najlepszy do nawożenia roślin uważano popiół z drewna, zwłaszcza z roślin iglastych. Drugie miejsce zajmował popiół z torfu.

Popiołem drzewnym nie tylko podsypywano rośliny, np. winorośl i szparagi. Używano go również do posypywania ścieżek w ogrodach. Popiół, wsypany do rowów, był rodzajem sączka na zbyt mokrych gruntach. Przy okazji wolno zasilał pola, ogrody, sady.

Na początku XX w. ceniono zwłaszcza - jako nawóz - popiół z drzew i krzewów iglastych. Na tej fotografii zwróćcie też uwagę na piec ogrodowy bez murowania (w lewym,dolnym rogu). Świetny wynalazek! Jak zrobić taki piec CZYTAJ TUTAJ



Filtry do kawy – jak szybko się kompostują

Papierowe filtry do kawy oraz fusy można kompostować. Ale jak szybko się rozkładają? Oto doświadczenie z papryką doniczkową.

Papierowe filtry do kawy oraz fusy można kompostować. 

Jeśli nie lubi się pić kawy z fusami, trzeba używać filtrów papierowych. W większości domów trafiają po zrobieniu kawy – razem z fusami - do kosza. Tymczasem nadają do kompostowania. Powstaje z nich naturalny nawóz.

Filtry do kawy od lat wyrzucam do kompostownika. W odróżnieniu od torebek do herbaty, które często są zrobione z plastiku, filtry papierowe rozkładają się bardzo dobrze.

Chciałam jednak sprawdzić, jak szybko się rozkładają, a przy okazji, czy fusy z kawy zadziałają jak nawóz. Dlatego zrobiłam doświadczenie z papryką doniczkową. W donicy bowiem łatwiej sprawdzić, niż w znacznie większym kompostowniku, jak szybko filtr się już rozłożył.

Identyczne donice

Do doświadczenia wybrałam takie same donice. Na dnie jednej położyłam filtr papierowy z fusami (fusów było dużo, bo lubię mocną kawę).

Doniczki do papryki zrobione z koszy na śmieci.

Donice zrobiłam z koszy na śmieci z IKEA. To bardzo proste. Więcej CZYTAJ TUTAJ

Taka sama ziemia

Donice napełniałam identyczną ziemią z kompostownika.

Doniczki wypełnione ziemią kompostową.

Podobna rozsada

W donicach posadziłam papryki odmiany Hungarian Yellow Wax z własnej rozsady. Starałam się, by miały podobną wielkość i liczbę liści.

Papryka z filtrem do kawy i fusami została zaznaczona zieloną tabliczką. To była połowa maja.

Posadzona rozsada papryki.

W sierpniu

… obie papryki miały owoce. Jedna miała 12 owoców (bez kawy), a druga 16 owoców (z kawą). 
To oznacza, że fusy kawy na pewno nie zaszkodziły papryce, a wręcz odwrotnie – mogły zwiększyć plon.

Tak papryki wyglądały 3 miesiące po posadzeniu. Po prawej stronie jest papryka z filtrem do kawy i fusami.  

Owoce papryki bez filtra do kawy i fusów w ziemi. W sumie było ich 12 sztuk.

Owoce papryki z filtrem do kawy i fusami w ziemi. W sumie było ich 16 sztuk.

Do kompostownika we wrześniu

Dopiero we wrześniu papryki zostały zjedzone. Odmiana Hungarian Yellow Wax jest bowiem inna niż wszystkie. Owoce żółte są bardzo ostre, choć w miarę dojrzewania coraz mniej. Zbyt szybko zjeść jej się nie da.

Resztki papryk – wraz z ziemią - trafiły do kompostownika. Po 4 miesiącach od posadzenia papryk, po filtrze do kawy oraz fusach nie został nawet ślad. W ziemi znalazłam nawet piękną dżdżownicę z obrączką, czyli spodziewającą się dzieci.😊😍

Filtr do kawy rozłożył się całkowicie po 4 miesiącach. Nie został po nim nawet ślad. Nie znalazłam też nic, co by przypominało fusy kawy.😎


Ściółkowanie truskawek gałązkami sosnowymi

Ten pomysł na ściółkowanie truskawek gałązkami sosnowymi pochodzi z 1894 r. Przetestowany został w ogrodzie Niepodlewam. Jest tani, prosty i skuteczny.

Truskawki wyściółkowane gałązkami sosnowymi.

Notatkę o ściółkowaniu truskawek gałązkami sosnowymi znalazłam w „Ogrodniku Polskim” z 1894 r. Pisał:

„Jako pokrycie ziemi między truskawkami mogą być użyte krótko pokrajane gałązki sosnowe, które chronią owoce od powalania się ziemię, nie dopuszczają ślimaków, nie miłe są dla żab i cieniują ziemię”.

Informacja wydała mi się początkowo niepraktyczna. No bo skąd wziąć gałązki sosnowe? Mam kilka sosen w ogrodzie, ale wdrapać się na nie potrafi tylko mój kot.😎 Małych sosenek w lesie nie łamię.

Traf chciał, że wiosną - kilka dni po lekturze „Ogrodnika Polskiego” z 1894 r. - była wichura. Wiatr złamał dużą gałąź sosny i… rzucił ją na ławkę na tarasie. Materiał przyfrunął sam.😊

Gałąź sosny spadła na taras podczas wichury. Zrobiona została z niej ściółka.

Postanowiłam przetestować, czy ściółkowanie truskawek gałązkami sosnowymi warto stosować.

Najpierw wiosenne pielenie truskawek

Zagon z truskawkami najpierw został wypielony i oczyszczony z zaschniętych liści.

Zagon truskawek po wiosennym pieleniu.

Gałązki tylko połamane

Z gałęzi oberwanej przez wiatr ręcznie (bez żadnych narzędzi) odłamałam mniejsze gałązki. Miały po mniej więcej po 20-30 cm długości.

Połamanych gałązek sosny wystarczyło do wyściółkowania jednego rzędu truskawek. Resztę zagonu wyściółkowałam słomą, tak jak zwykle.

Gałązek sosny starczyło na jeden rządek truskawek, Reszta ściółki to słoma.


Brunatnienie igieł

Gdy truskawki zakwitły, większość gałązek sosnowych zrobiła się brązowa. Nie wyglądały tak ładnie jak na początku, ale bardzo dobrze spełniały swoją funkcję jako ściółka.

W czasie owocowania – po 2 miesiącach od zrobienia ściółki - gałązki sosnowe całkiem zbrązowiały i zrobiły się kruche. Owoce nie były zabrudzone ziemi. Krzaczki rosły tak samo, jak truskawki obok na ściółce ze słomy.

Kwitnące truskawki na ściółce z sosny.


Truskawki owocujące na ściółce z gałązek sosnowych.


Rozkładanie się ściółki z sosny

Ściółka z gałązek sosnowych okazała się trochę trwalsza niż ze słomy. Jesienią większa część rozsypała się w pył.

Ściółka z gałązek sosnowych we wrześniu, czyli 5 miesięcy po ułożeniu.


Czy warto ściółkować gałązkami sosnowymi

Zdecydowanie polecam. Ściółka z sosny spełniła swoje zadania, czyli mniej podlewania, czyste owoce, wzbogacenie gleby w próchnicę. Nie utrudniała pielenia.

Wbrew notatce z 1894 r. nie zauważyłam, by ściółki z gałązek sosnowych unikały żaby i ślimaki.😎
Minusem jest dostępność gałązek sosnowych. Skąd ich wziąć w dużych ilościach do ściółkowania truskawek?

Wymyśliłam, że gałązki sosny można zastąpić gałązkami innych iglaków. W kolejnym roku wyściółkuję truskawki jałowcami, które w ogrodzie Niepodlewam rosną aż za bardzo.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...