To warzywo używane dziś głównie do sałatek i zup. Przed
wiekami por był też cenioną rośliną magiczną i leczniczą. Leczono nim m.in.
złamania kości.
Dziś por to warzywo na sałatki i do zup. Dawniej wierzono, że chroni przed upiorami. Leczono nim m.in. złamania, niepłodność, bezsenność.
Dawniej por znano często pod nazwami pór lub łuk. To warzywo
spokrewnione z czosnkiem. Obecnie por jest uprawiany jako warzywo. Zawiera
m.in. witaminy C oraz z grupy B. Jednak dawniej był też używany jako lek oraz
roślina magiczna. Od kiedy por jest uprawiany w Polsce? Doskonale znano go już
za czasów Jagiellonów.
Na złamane serca i żebra
„Częste spożywanie go sprowadza sny straszliwe” – ostrzegał Piotr
Crescentyna w „Księgach o gospodarstwie” z 1549 roku. Jednocześnie jednak w tym
samym dziele zanotował, że por jadany na surowo lub pokropiony olejkiem
migdałowym jest afrodyzjakiem. W jego czasach por noszono też przy sobie, bo
wierzono, że „surowy od upiora broni”. Używano go też do tamowania krwi z nosa.
Przeczytaj także: Rośliny afrodyzjaki, czyli zielnik czarodziejski
Już w XVI wieku sok pora uważano za skuteczny lek na ból
głowy oraz problemy ze snem. Jego aplikacja była nietypowa – należało sok
zakropić do uszu. Liście pora przykładano na skomplikowane złamania, np.
połamane żebra.
W XVII wieku porów używano też do leczenia paraliżu. Szymon
Syreniusz - słynny lekarz i botanik, w swoim „Zielniku”, który ukazał się w
1613 roku, pisał, że „Jeżeli liście utłoczone, przywiązane przez noc na
sparaliżowanym członku, zmniejszają jego siność, to znak, że członek też może
być jeszcze uratowany, jeżeli nie zmniejszą, to nie”.
Ratowanie wina i piwa
Syreniusz zanotował też, że nasiona pora wsypywano do wina,
co miało je chronić od skwaśnienia. W przypadku skwaśniałego piwa, nasiona pora
miały wręcz przywracać pierwotny smak. Jeśli zaś nasiona pora wsypało się do
winnego octu, miało zamienić się w wino. W jego czasach zaczęto też „szczepić”
pory, by miały nie tylko dorodne liście, ale też cebule. Do tego celu używano
nasion rzepy i dyni. Należało je wszczepić w pory bez użycia narzędzi żelaznych.
Nasionami pora poprawiono przed wiekami smak wina i piwa. Ocet winny pod ich wpływem miał się zamieniać w wino.
Na niepłodność i krew z nosa
Dobra sława porów zaczęła blednąć w XVIII wieku, ale nadal
używano ich m.in. na niepłodność kobiet oraz tamowania krwi z nosa. Taką poradę
znalazłam w książce „Apteka Dla tych co iey, ani lekarza nie mają” z 1750 roku:
„Pory iedząc niepłodna zajdzie płodem żona,
Smaruj nozdrza sokiem, krew by zastanowiona
Była gdy ciecze z nosa, rzecz to doświadczona”.
Kilkadziesiąt lat później ksiądz Krzysztof Kluk – słynny
polski botanik, ostrzegał w książce „O roślinach, ich trzymaniu, rozmnażaniu i
zażyciu”, wydanej w 1778 roku, że pory „mnożą złą krew”. Być może wynikało to z
tego, że w jego czasach upowszechniała się uprawa porów na odchodach ludzkich
(na których rzeczywiście rosną świetnie). Niestety, w ten sposób mogły się
przenosić choroby i pasożyty, zwłaszcza jeśli pory były zjadane na surowo.
Uprawa porów na ściekach kloacznych prawdopodobnie była
pomysłem francuskim. „Zasłynęły pod Paryżem pory, hodowane na gruntach
zalewanych ściekami paryzkiemi” – pisał „Ogrodnik Polski” w 1891 roku.
Pory to warzywa żarłoczne, ale dość łatwe w uprawie.
Posadzić je można nawet w donicy na balkonie. Dobrze rosną w ziemi kompostowej,
zwłaszcza z dodatkiem granulowanego obornika końskiego. Polecam.
Przeczytaj także: Pory – jak uprawiać w donicach